sobota, 25 września 2010

Spotkajmy się w Rucianach




Onegdaj, w czasie spotkania z ostatnio urodzonymi w Rucianach Rucińskimi, doszliśmy do wniosku, że mało z nas Rucińskich zdaje sobie sprawę, że wszyscy stanowimy jedną wielką rodzinę. A są na to niepodważalne dowody. Niektóre przykłady potwierdzające ten fakt podawałem już wcześniej. Żeby tę prawdę upowszechnić postanowiliśmy podjąć takie działania:
Po pierwsze samemu zgłębić historię rodu i wiedzą tą podzielić się za pomocą internetu, co jak widać od początku roku z niejakim powodzeniem czynie. Po drugie wykazać, że możliwy jest wywód przodków do XVI wieku czyli 15 pokoleń. To zadanie przyjął na siebie urodzony w Rucianach Ireneusz. Po trzecie zaproponować Rucińskim zaciekawionym historią rodu odbycie w 2011 roku spotkania w Rucianach. Z uwagi na to,że będzie to pierwsze takie przedsięwzięcie w historii rodu i w skali kraju, będziemy wdzięczni za aktywny udział tak na etapie programowania jak i realizacji.
Ze swej strony do oceny i dyskusji przedstawiamy wstępną propozycję terminu i przebiegu spotkania. Uzasadnienie przyjętych rozwiązań i ewentualne możliwe warianty przedstawię w odpowiedziach na zadane pytania w następnych postach.
1. Termin i czas spotkania - pierwszy lub ostatni weekend wakacji.
2. Ilość uczestników - około 50 osób.
3. Noclegi i wyżywienie -we własnym zakresie
4. Koszt uczestnictwa - opłaty za autokar, przewodnika, wynajem sali, organizacje ogniska rozłożone na wszystkich uczestników.
5. Pierwsze spotkanie - w piątek po południu, tam też kolacja, nocleg i śniadanie. Ostatnio pojawiła się też możliwość rozpoczęcia imprezy, noclegu i stołowania się w Bielanach.
6. Sobota - wyjazd autokarem do Drohiczyna w archiwum diecezjalnym informacja o zasobie i możliwościach korzystania. W drodze powrotnej obiad w Bielanach. Tam też informacja pana Zbigniewa Wąsowskiego, autora dzieła Monografia parafii RozbityKamień o jego doświadczeniach genealogicznych. Pan Wąsowski przygotowuje II rozszerzone wydanie swojej pracy. Jeśli uda się zgrać w czasie nasze spotkanie z pracą drukarni, będzie ono do nabycia. W przeciwnym wypadku autor, na indywidualne zamówienia, udostępni cyfrową wersję swej pracy.
7. Niedziela - wyjazd Rucian, spotkanie i wystąpienia uczestników na zakończenia ognisko integracyjne na terenie ostatniego siedliska Rucińskich, powrót do Siedlec i pożegnanie.

W sprawach programu i uczestnictwa proszę o kontakt i zapraszam do współpracy. W imieniu inicjatorów Stanisław Ruciński z Wrocławia, 506 529 127, rustant29@Gmail.com

wtorek, 21 września 2010

Jeszcze jeden herb

Chronologicznie powinien on się znaleźć na początku opisów naszych dziejów a nie pod koniec. Jest to bowiem wizerunek opracowany na podstawie opisów XIV wiecznych, ale dopiero ostatnio opublikowany przez Józefa Szymańskiego i powtórzony w Herbarzu Tadeusza Gajla. Jest więc tak dawny jak nasze szlachectwo. Zamieszczam go wyłącznie jako ciekawostkę. Na pierwszy rzut oka różni się od tych powszechnie spotykanych zwłaszcza barwą labrów i elementów klejnotu. Zasadnicza leży w rypie hełmu. W heraldyce stosowano zawsze taki typ, jaki był ówcześnie przez rycerstwo używany. Ten typ określany był jako żabi pysk albo dziobowy. Zwróćmy uwagę, że podobny hełm zastosowano w herbie Rucinski. W późniejszych herbach, do których jesteśmy przyzwyczajeni umieszcza się hełm prętowy. Chodzi tu o pionowe pręty osłaniające twarz rycerza. Pisząc o zakończeniu opisu dziejów naszego rodu, mam na myśli wyłącznie zakończenie jednego, ale istotnego i stosunkowo długiego etapu, kiedy to Rucińscy występują głównie jako posiadacze ziemi. Oto zbliża się XIX wiek, epoka rozwoju przemysłu i handlu. Rucińscy, oczywiście podążą we wszystkich zaborach do miast. Na podstawie zebranych materiałów mogę zapewnić, że dalsze dzieje Rucińskich będa nie mniej frapujące niż dotychczasowe. Nie zabraknie nas w powstaniach, ani wśród ziemiaństwa na wschodzie. Nie bylibyśmy też sobą gdyby nas nie było na statkach wiozących emigrantów do Ameryki. Nie zaniedbam też wspomnieć o Zofii Rucińskiej, która związała się z Antonim Malczewskim, poetą, autorem poematu Maria, który zarazem był pierwszym z Polaków, który wszedł na Mont Blanc. O tym wszystkim będę pisał dopiero w listopadzie. Październik mam zamiar poświęcić współczesności, czyli spotkaniu Rucińskich w Rucianach.

piątek, 17 września 2010

Albośmyto jacy tacy


Kiedy nieżyjący już Tadeusz Ruciński mozolnie zbierał materiały do swego opracowania, wielkie dzieło Zbigniewa Wąsowskiego nie było jeszcze dostępne. Dziś kontynuator myśli Tadeusza lub potomkowie Kaliksta jak i każdy porażony wirusem genealogii Ruciński może dotrzeć do swoich XVI wiecznych korzeni w Rucianach. Na przykład także potomkowie osadników z powiatu Węgrowskiego, którzy w początkach XVIII w. przybyli na ziemię lubawską. Gdy o tym w sierpniu pisałem, byłem przekonany, że ich rodzice radzili im jak mają tam już na swoim gospodarować i podpowiadali miejscowe dziewczyny na przyszłe synowe a ja dopowiadałem, żeby robili wszystko bym się mógł za jakieś 200 lat urodzić. No i jak widać spisali się należycie. Początkowo kandydatki na żony importowali z miejsca pochodzenia. Później gdy się już zasymilowali brali miejscowe. Wiadomo, że skutkiem migracji sami utracili tytuły szlacheckie, ale żenili się w większości z miejscowymi szlachciankami. Zdarzył się w tamtych stronach i taki przypadek, .że zamieszkały w powiecie brodnickim potomek jednego z osadników uzyskał od władz pruskich potwierdzenie szlachectwa, przyimek von i własny herb Rucinski, co widać na załączonym obrazku. Tego w polskich herbarzach nie znajdziemy, w niemieckich tak. Natomiast w polskim herbarzu Bonieckiego przy nazwisku Kudelski przeczytamy wzmiankę, że Łukasz syn Antoniego kupił w 1746 roku część Kudelczyna (w parafii Rozbity Kamień) od Rucieńskiego. Także u Bonieckiego przeczytamy, że w 1762 r. Stanisław Ruciński brał ślub z Teofilą Dunin Karwicką herbu Łabędź z Karwic. Natomiast M. J. Minakowski podaje, że nieco później Józefa Ruczyńska wyszła za Adama hrabiego Miączyńskiego herbu Suchekomnaty w Rempinie woj. Płockie. A o tym, że Józef Ruciński urodzony w Kijowie ożenił się z księżną Wandą Lubomirską napiszę w stosownym czasie. Teraz jesteśmy jeszcze w XVIII wieku. warto więc odnotować, że 1788 roku założono Sydeney jako angielską kolonię karną. Ktoś może zapytać a co ma piernik ....... A właśnie, że ma W Australii egzystuje prawie 100 Rucińskich, w tym kilka osób spokrewnionych z Tadeuszem Rucińskich, a w samym Sydney przeszło 30, w tym piątka, czyli 2 pokolenia moich potomków, a są szanse, że doczekam się trzeciego, gdyż to drugie jest już w komplecie pełnoletnie. Zapewne czytelnicy się domyślili, że fotografia z czołówki tematycznie związana jest z poprzednim spotem, gdyż przedstawia potomka Kaliksta Rucińskiego.

poniedziałek, 13 września 2010

Rucińscy na urzędach

Kolejne lata przynoszą nowe wiadomości o Rucińskich osiadły6ch
w coraz to większym oddaleniu od Rucian, co w naturalny sposób prowadzi
do oderwania od korzeni. Rozbiory Polski i będące ich efektem kordony
graniczne pogłębiają ten proces izolacji.
Mapka z czołówce, zaczerpnięta z Herbarza Tadeusza Gajla, jako
jedyna z dostępnych, tak obrazowo przedstawia przebieg rozbiorów i tym
samym rozdzielenia Rucińskich osiadłych na wschód, i południe, później
też i na zachód od Rucian.
Gdzie w owym czasie bytowali Rucińscy, w swym dociekliwym opracowaniu
pisze Tadeusz Ruciński. Kruszwica została już wcześniej wymieniona. Dalej
Autor pisze tak: "Benedykt i Tomasz Rucińscy, obaj z Podlasia,
elektorowie Króla Jana III (1674), jak świadczy konstytucja z tegoż roku.
Odnotowany jest również Mikołaj Ruciński tow. chorągwi pancernej
( cohertii loriceatea) Kasztelan podolski, któremu Król Michał
Wiśniowiecki nadał w roku 1672 wójtostwo w Rakowcu w woj. Ruskim.
Jednego z tych trzech Rucińskich byli prawdopodobnie synami
albo wnukami: Franciszek i Szymon Rucińscy, z których pierwszy jest
protoplastą gałęzi wielkopolskiej, a któremu Król August II jednocześnie
na dzień 19 listopada nadał urzędy ziemskie. Szymon został cześnikiem
w Trembowli a Franciszek skarbnikiem drohickim, jednocześnie był on
dziedzicem Rucian. Ożeniony był z ur. Franciszką Włodekówną z Uhrynowa.
Pozostawił z niej synów: Mateusza, Wojciecha, Łukasza i Kazimierza, po
którym pozostał Piotr Ruciński. Dobrami Uhrynowa dzielili się po śmierci
Franciszka syn jego Łukasz i wnuk Piotr oraz Antoni, Szymon, Jan i
Katarzyna Rucińscy, prawdopodobnie wnukowie Szymona skarbnika
drohickiego. Katarzyna została później poślubiona Janowi Kaliskiemu.
Kazimierz Ruciński, najmłodszy z synów Franciszka i Franciszki
urodzony w 1731 roku pozostawił z żony Marianny 2 synów; Tomasza i
Franciszka . Ten Franciszek ur. w 1766 r. w Rucianach został, w czasie
zajęcia Podlasia przez Prusaków wcielony do wojska pruskiego i później
wraz z pułkiem do Wielkiego Księstwa Poznańskiego. ( ta linia Rucińskich,
co można obecnie ustalić w Monografii Parafii Rozbity Kamień nosiła
przydomek Nagórny ) Jedynym synem Franciszka był urodzony w 1806 r.
Jan Nepomucen ożeniony z Apolonią Szumanówną. Z tego związku urodził się
jedyny ich syn Kalikst Ruciński. "
Przerywam wywody T Rucińskiego, by kontynuować ten wątek w oparciu
tekst Barbary Wysockiej zawarty w wydawnictwie cyfrowym Nuntius
Veturtatis. Podejmując temat przechodzenia rodzin drobnoszlacheckich do
inteligencji wspomniała, ze poprzez rodzinę Szumanów Rucińscy związali się
z rodem Trąmpczyńskich.
Oto co pisze B.Wysocka : " Materiały rodziny Rucińskich to dokumenty
osobiste, majątkowe, wycinki prasowe Kaliksta Rucińskiego (1838-19225),
dyrektora Banku Wzajemnych zabezpieczeń na życie "Vesta" w Poznaniu,
właściciela folwarku Polityka ( pow. Poznań ), jego żony Anny
z Trąmpczyńskich; synów ks Franciszka Rucińskiego (1877-1946) kanonika
kapituły poznańskiej, Kazimierza Rucińskiego (1873-1944) inżyniera
architekta w Poznaniu, Stanisława Rucińskiego ( 1872-1941) prezesa
dyrekcji kolei państwowych w Poznaniu. "
Od siebie tutaj dodam, że Kalikst w czasie studiów prawniczych we Wrocławiu
był członkiem Towarzystwa Słowiańskiego, a jego syn Franciszek został
kanclerzem kurii poznańskiej i dostąpił godności infułata.
Na zakończenie powróćmy jeszcze na krótko do opracowania
T. Rucińskiego. Uzupełnia on listę dzieci Kaliksta Rucińskiego o następujące
imiona: Jan ur, 1875 r., Stefan ur. 1876 r. i Maria ur. 1879 r. oraz dodaje
informację, że dnia 12. grudnia 1790 roku Stanisław Ruciński został
mianowany przez Stanisława Augusta szambelanem J. K. Mości.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Ziemia Lubawska

Podobnie jak ziemią drohicką władali niegdyś Jadźwingowie, a Drohiczyn był
jednym z ich grodów, tak ziemia lubawska należała do pruskiego plemienia Sasinów, a Lubawa
była ich grodem obronnym.
Przejściowo i krótko władzę nad tymi terenami przygranicznym władzę sprawowali też królowie polscy.
W początkach XIII wieku władzę w Lubawie i nad przyległymi terenami dzierżył
rikijs (wódz) Sasinów Surwabuno. Rik to też nazwa kamiennych ogrodzeń obronnych
wokół siedlisk Sasinów.
W 1214 roku Surwabuno i jego poddani zostali nawróceni przez cysterskiego mnicha Chrystiana
na wycieczkę do Rzymu, gdzie został on uroczyście ochrzczony przez papieża Innocentego III.
Z wdzięczności ofiarował on
swoje terytorium Kościołowi. Papież potwierdził to w swojej bulli
z dnia 18. lutego 121ś roku używając po raz pierwszy określenia Terra Lubavia. W nagrodę
Chrystian dostał sakrę biskupią, a za jakiś czas Lubawa stała się miastem rezydencjonalnym
biskupów chełmińskich, podobnie jak obecnie Drohiczyn.
Przez prawie 200 lat, bo do 1466 roku, na ziemi lubawskiej panoszyli się Krzyżacy.
Po pokoju toruńskim obszar ziemi lubawskiej został włączony w granice Królestwa Polskiego.
Rysunek na początku przedstawia widok Lubawy z XVII wieku od strony północnej. Okazała budowla po lewej stronie, w oddzielnych obwarowaniach to zamek biskupów.
Lubawa, jak już wcześniej była o tym mowa, leżała na szlaku wiodącym z północy na południe i na wschód. To też wielokrotnie była terenem przemarszu Szwedów. Efektem tego były zawsze zniszczenia, pożary, zabór żywności a także, co stwierdzałem w trakcie kwerendy ksiąg parafialnych, liczne w jednym czasie urodzenia dzieci bez wskazania ojca. Jakby tego wszystkiego było za mało to w latach 1709 - 1711 grasowała tam dżuma, a w okresie 1711 - 1712 wielki pomór bydła, czyli siły pociągowej i żywności.
Kolejni, panujący w pierwszej połowie XVIII wieku panujący biskupi organizowali zasiedlanie spustoszonych terenów. Bowiem gospodarka rolna biskupiego klucza biskupiego nie była oparta wtedy na poddaństwie, a na szarwarku. Z obowiązku wykonywania robót na zasadzie szarwarku zwolniona była szlachta, dziedziczni sołtysi i niektórzy gburzy. Obowiązek taki ciążył na gburach szarwarkowych, lemanach, półgburach, kontraktowych, zagrodnikach, komornikach, kontraktowych i innych o niskim statusie w ówczesnej hierarchii społecznej.
Z analizy sporządzanych okresowo inwentarzy dóbr biskupich (były to spisy stanów p;osiadania i dochodów z tego wynikających) można wysnuć wnioski jakie kryteria winni spełniać nowi osadnicy. Byli to mianowicie ludzie wolni, posiadający rodzinę zdolną do pracy i prawdopodobnie najemników, narzędzia rolnicze i przede wszystkim siłę pociągową oraz możliwość, gdy była taka potrzeba, wystawienia zabudowań. W takim przypadki kanonicy sporządzający inwentarz zawnioskowali aby Janowi Rucińskiemu z Rybna zwrócić połowę poniesionych kosztów.
Wymogi, które wyliczyłem wcześniej okażą się oczywiste, jeśli się weźmie pod uwagę, że inny Jan Ruciński w Łążynie otrzymał 2 włóki, czyli przeszło 35 ha i tym samym status gbura. Musiał zatem mieć odpowiednie warunki do gospodarowania, aby osiągać odpowiednie plony by móc egzystować i składać biskupowi wymaganą daninę w naturze i w gotówce.
Zastanówmy się teraz co skłaniało Rucińskich, i nie tylko ich, do opuszczenia swojej ziemi na Mazowszu ? Na ogół byli to ludzie ożenieni w zaściankach szlacheckich, czyli wolni i znający się na rolnictwie. Rzadko jednak mieli szansę dziedziczenia gospodarstwa, jedynie w przypadkach, gdy teść nie miał innych spadkobierców. Na ogół jednak byli wyrobnikami. Jak nie u teścia to u szwagra. Kiedy więc ogłoszono z ambony możliwość zostania posiadaczem 2 włók, wybrała się na zachód grupa osób o nazwiskach; Skolimowski, Ruciński, Księżopolski, Świniarski i inni na rozpoznanie tam gdzie ta wolna ziemia. Po powrocie każdy od swojego teścia zażądał pary wołów, pługa. zboża na zasiew, woza i trochę pieniędzy i załadowali to wszystko łącznie z rodziną na wóz
a po tygodniu byli już n a ziemi obiecanej.
W latach 1720-1747 w diecezji chełmińskiej osiedlili się: wymieniony już Jan Ruciński, gbur
w Łążynie, Tomasz Ruciński, gbur w Hartowcu, wspomniany Jan Ruciński, kontraktowy w Rybnie i Sebastian Ruciński, krawiec, kontraktowy w Zwiniarzu. Wszystkie te miejscowości położone są na ziemi lubawskiej. Poza nią odnotowano jeszcze urodzonego w 1712 roku Pawła Rucińskiego, który w1733 roku wstąpił do zakonu Cystersów w Pelplinie i tam też zmarł w dniu 16. maja 1759 roku. Mógł on być synem jednego z wcześniej wymienionych Rucińskich.
W latach 1759 - 1772 , a więc w okresie, którego nie obejmują już inwentarze biskupie na Pomorzu, a przed 1793 rokiem w Wielkopolsce, czyli w jednym i drugim przypadku przed zaborem tych ziem przez Prusaków pojawili się nowi Rucińscy jako właściciele gospodarstw rolnych. Mogli to być na ziemi lubawskiej potomkowie wcześniejszych osadników, a na innych terenach, zwłaszcza w Wielkopolsce nowi osadnicy.
Oto lista nazwisk wybranych z katastru kontrybucyjnego sporządzonego dla Prus Zachodnich (Pomorze) w latach 1772/73.
1. Ruciński ? Kliczewo pow. Sztum
2. Ruciński Andrzej Wielka Kamionka pow. Chełmno
3. Ruciński Jan Łuskowo pow. Świecie
4. Ruciński Łukasz Żmijewko pow. Brodnica
5. Ruciński K. Strzygi pow. Brodnica
6. Ruciński Szzymon Brzozie pow. Kurzętnik
7. Ruciński Maciej Leśno pow. Kurzętnik
8. Ruciński Marcin Radoszki pow. Kurzętnik
9.Ruciński Szymon Gutowo pow. Lubawa
10. Ruciński Tomasz Hartowiec pow. Lubawa
11. Ruciński Franciszek Hartowiec pow. Lubawa
12. Ruciński Walenty Mroczno pow. Lubaw
13. Ruciński Jędrzej Prątnica pow. Lubawa
14. Ruciński Fredynand Prątnica pow. Lubawa
15. Ruciński ? Rumian pow. Lubawa
16. Ruciński Stanisław Rybno pow. Lubawa
17. Ruciński Wojciech Rybno pow. Lubawa
18 .Ruciński Piotr Zwiniarz pow. Lubawa

P0zycje 6 do 18 to miejscowości położone na ziemi lubawskiej.

Podobny kataster sporządzony dla Prus Południowych czyli Wielkopolski zawierał następujące
nazwiska Rucińskich
1. Ruciński Stanisław Lubraniec pow. Brześć Kujawski
2. Ruciński Szymon Lubrańczyk pow. Brześć Kujawski
3. Ruciński Andrzej Mąkoszyn pow. Brześć Kujawski
4. Ruciński Kazimierz Słupca pow. Kalisz
5. Ruciński Wincenty Słupca pow, Kalisz
6. Ruciński Jan Buk pow. Kościan

Nazwiska nasze zostały zapisane przez Niemców fonetycznie, alfabetem niemieckim w trakcie spisów z natury. Także w Niemczech te materiały zostały zdygitylizowane, więc czasem to co znajdziecie w internecie może budzić wątpliwość czy to rzeczywiście chodzi o nas. Zapewniam więc, że większość udało mi się zweryfikować i ustalić, że rzeczywiście to są Rucińscy.

wtorek, 24 sierpnia 2010

Rucińscy jacy są

Mapka ilustruje rozlokowanie osób o nazwisku Ruciński w powiatach. Jednakże kiedy będzie mowa o Rucińskich jako zbiorowości to należy rozumieć, że dotyczy to również Rucinskich i Ruczyńskich łącznie z formami żeńskimi. Pojedyncze zapisy nazwiska Ruczyński pojawiły się na Mazowszu już w XVII wieku jako efekt wymowy mazurskiej. Zanik miękkiego ń to skutek urzędowych zapisów naszego nazwiska w zaborze pruskim i austriackim.
Mapki wszystkich wariantów nazwiska Ruciński znajdziemy na stronie Nazwiska w Polsce.
Źródła historyczne , a także aktualnie publikowane informacje potwierdzają tezę, że jesteśmy rodem dynamicznie rozrastającym się i w najwyższym stopniu mobilnym, skłonnym do migracji nawet w najodleglejsze strony świata.
Początkowo powodem przenosin było przeludnienie Rucian i w wyniku tego związki małżeńskie w dalszych okolicach. Zdolniejsi uzyskiwali urzędy i wchodzili do rodów ziemiańskich, czego przykłady już poznaliśmy.
Zniszczenia wojenne i straty ludności w XVII wieku stymulowały migrację ludzi wolnych także w dalsze okolice. Niejednokrotnie akcja przesiedleńcza była organizowana przez hierarchów gdy trzeba było od nowa zagospodarować dobra kościelne.
Również późniejsze, przełomowe wydarzenia historyczne sprzyjały rozpowszechnieniu się naszego nazwiska. Liczby, jakimi będę operował ilustrują stan z 2004 roku, opracowany przez prof. K. Rymuta w oparciu o bazę PESEL i przedstawiony również na mapkach.
Cechy, które przypisałem naszemu rodowi można uwiarygodnić wyłącznie poprzez konfrontację z inną zbiorowością egzystującą w zbliżonych warunkach. Przyjąłem więc do porównań położoną niedaleko Rucian, ale bliżej Rozbitego Kamienia miejscowość Dmochy i jej mieszkańców - Dmowskich. Godzi się wspomnieć, że są tam też korzenie sławnego Romana.
W punkcie wyjścia, czyli w XVI wieku Ruciany miały 10 włók, a Dmochy 19.
Mieszkańcy Rucian używali 24 przydomki,a w Dmochach 53. Dziedzice Rucian płacili pogłówne od68 osób, a Dmochów od prawie 150. Trzeba też zaznaczyć, że pierwotnie Dmochy zasiedliły 3 rody o herbach; Pobóg, Nałęcz i Rogala. I jeszcze jedna wymierna przewaga Dmochów nad Rucianami. Oto w wielkim dziele Zbigniewa Wąsowskiego Monografia parafii Rozbity Kamień in formacje genealogiczne Dmochów zamieszczone są na 76 stronach (350 - 425), a Rucian zmieściły się na 33 (670 - 702).
Tak więc po 400 latach, w pewnym sensie dotarliśmy do współczesności i możemy sprawdzić co mówią liczby o naszych wzajemnych relacjach.
Ogółem jest nas 9234 i na 308 powiatów i miast w 288 mamy swoją reprezentację. Dmowskich jest 2785 w 130 miastach i powiatach, ale połowa z nich mieszka w nie wielkiej odległości od Dmochów, bo w Warszawie i w powiatach; sokołowskim, siedleckim i mińskim.
Mam nadzieję, że Państwo Dmowscy nie wezmą mi tych wywodów za złe, bo nie było moim zamiarem dyskredytowanie nazwiska i poniżanie kogokolwiek. Z pewnością są też takie sfery gdzie Dmowscy górują nad Rucińskimi, czego im życzę i gratuluję.
Wróćmy jednak do tego co nas dotyczy. Otóż zapewne to nasze cechy spowodowały, że na ziemi lubawskiej po 1720 roku ukształtowało się drugie centrum osiedleńcze Rucińskich. Wnioskując z częstotliwości występ;owania tam nazwiska Ruciński i Ruczyński byli skłonni zakładać, iż ukształtowała się lokalna, niezależna od Rucian linia rodowa. I trudno się temu dziwić, gdyż w województwie mazowieckim jest jest nas tylko 2024, a na obszarze dawnego województwa pomorskiego, dziś Kujawsko-Pomorskie i częściowo Warmińsko-Mazurskie Rucińskich jest 2436 i każdy z korzeniami w Rucianach. Oczywiście, co pokazuje mapka, nie zabrakło nas też na t. zw. ziemiach odzyskanych. Zielony i żółty kolor na tych obszarach to 2764 osoby.
A ilu jest naszych za granicą ? Przeszło 3000. Przy sposobności podam źródła tej in formacji.
Podsumowując możemy powiedzieć: Górą nasi !!

sobota, 5 czerwca 2010

Wiek XVII

Pod tą fotografią obrazu Jana Matejki zamieszczoną w sieci figurują takie oto podpisy:
Potęga Rzeczypospolitej. Złota Wolność. Elekcja.
Słowa te stanowią jednocześnie motto dzisiejszego zapisu. nie ma to być jednak ściąga z historii tamtego okresu, a jedynie przedstawienie zdarzeń, w których mogli uczestniczyć liczni już wówczas i rozproszeni w kraju Rucińscy. A poza tym bez tych informacji nie byłyby zrozumiałe przyszłe losy naszego rodu. W związku z tym chciałbym się skoncentrować na następujących kwestiach: reformacja, wolna elekcja, wojny, rokosze i powstania.
W poprzednim stuleciu, a dokładnie w 1517 roku Marcin Luter ogłosił swoje 95 tez i tym samym zainicjował reformację w Kościele, która w krótkim czasie objęła większość państw niemieckich i Skandynawię. Państwa te przejęły dobra kościelne i zakonne. Nastąpiła kasata najbogatszych zakonów. Już w roku 1525 Krzyżacy przeszli na protestantyzm i nastąpiła sekularyzacja państwa krzyżackiego. Utworzone w to miejsce Prusy Książęce stały się lennem Królestwa Polskiego (hołd pruski). W 1618 roku książę Hehenzollern odziedziczył Księstwo Brandenburskie i tym samym zaistniała unia personalna między obu księstwami. W 1657 roku król Jan Kazimierz, chcąc pozyskać sojusznika w wojnie ze Szwedami wysłał do Królewca, jako swego pełnomocnika, ambasadora Austrii Franciszka Lisolę. Ten pertraktując z elektorem brandenburskim Fryderykiem Wilhelmem Hohenzollernem, zgodził się na uwolnienie Prus od zależności lennej wobec Królestwa Polskiego. Od 1704 roku Księstwo Pruskie stało się integralną częśćią Księstwa Brandenburskiego. Od tego też czasu, komisje inwentaryzacyjne biskupstwa chełmińskiego określając tereny wsi Naguszewo pisali, iż graniczy ona od północy z Księstwem Brandenburskim.
Z jakiej racji biskupi chełmińscy byli zainteresowani granicami poszczególnych wsi wyjaśnił w swoim referacie na konferencji naukowej w Toruniu w dniu 6.11.1993 roku Jerzy Dygdała mówiąc: "Biskupi chełmińscy odgrywali nie tylko ważną rolę duszpasterską i polityczną w Prusach Królewskich. Byli oni również wielkimi feudałami, ich uposażeniem były bowiem znaczne dobra ziemskie liczące 4 miasta i 75 wsi. Majątki te były zgrupowane w 5 kluczach leżących wokół Lubawy, Wąbrzeźna, Starogardu oraz Chełmna, papowa Biskupiego, a także Pławęża. ....... Wiemy, że biskup A.S. Grabowski w lat5ach 1737-1739 przeciętnie otrzymywał około 60.000 złp w każdym roku. Nie było to uposażenie specjalnie wysokie, choć pozwalało na prowadzenie dostatniego życia, utrzymywanie rezydencji i dworu a także na działalność polityczną i duszpasterską oraz na skromny mecenat artystyczny i oświatowy. Dla porównania można tylko stwierdzić, że w połowie XVIII wieku biskupstwo krakowskie przynosiło swoim pasterzom 500.0000 - 600.000 złp, arcybiskupstwo gnieźnieńskie blisko 300.000 złp, a warmińskie prawie 200.ooo złp."
A dlaczego tak się rozpisałem o biskupstwie chełminskim wyjaśni się wkrótce, gdy zaczną się tam osiedlać rodziny z ziemi drohickiej, w tym również, a może przede wszystkim Rucińscy.
Stosownym w tym miejscu będzie wyjaśnienie dlaczego hierarchowie polscy aż 15 lat zwlekali z przyjęciem uchwał soboru trydenckiego. uchwały te zabraniały bowiem posiadania kilku naraz beneficjów kościelnych.
By już nie powracać później do problematyki reformacji odnotujmy, że i u nas luteranizm i kalwinizm znalazł uznanie, zwłaszcza u niektórych magnatów i światłej szlachty. Za przykłady niechaj posłużą Radziwiłłowie i chociażby Mikołaj Rej z Nagłowic.
Nie od rzecz będzie też zauważyć, że w latach 1595 i 1596 odbywały się synody brzeskie, na których biskupi polscy i niektórzy prawosławni z Ukrainy i Białorusi postanowili, że kościół prawosławny uznaje zwierzchnictwo Rzymu, ale zachowuje swoją liturgię i obrzędowość oraz kanon praw - kościół unicki.
I wreszcie na zamknięcie tego tematu kilka liczb dotyczących wiary ...... w czary.
Otóż pierwszy proces o czary na naszych ziemiach odbył się Waliszewie koło Poznania w 1551 r. a
ostatni w roku 1775, na którym osądzono i spalono 14 kobiet z Doruchowa niedaleko Wielunia.
Szacuje się, że w ciągu tych 264 lat spalono około 15000 kobiet. Zjawisko to nasiliło się po roku 1570 kiedy to wydano w Brześciu Litewskim książkę pt Młot na czarownice.
Bezpotomna śmierć Zygmunta Augusta pozostawiła tron polski bez sukcesora. W tej sytuacji sejm postanowił, iż odtąd władca będzie ustanawiany drogą wolnej elekcji.
Chętnych do kandydowania było wielu magnatów. W tej sytuacji wystawiono dwie neutralne kandydatura; francuskiego księcia Henryka Walezjusza i austriackiego arcyksięcia Ernesta. wygrał, jak wiadomo, Henryk. Wkrótce jednak trafila mu się korzystniejsza oferta, więc u nas powstał vacat. Przeszło rok czekano na jego powrót, ale bezskutecznie.
W dniu 12. grudnia 1575 roku stany duchowne i świeckie w liczbie 81 osób, działając przez zaskoczenie, ustaliły i wydały dokument opatrzony 81 pieczęciami, że królem został
obrany cesarz austriacki Maksymilian II. Gdy szlachta się o tym dowiedziała, trzy dni później obrała królem siostrę Zygmunta Annę Jagiellonkę, a na męża jej przydała księcia siedmiogrodzkiego Stefana Batorego. Nim się Maksymilian II opamiętał już było po wszystkim i wkrótce umarł.
Batory rządził 12 lat. Wdowa po nim zasugerowała kandydaturę Zygmunta III Wazy, syna swojej siostrzenicy Katarzyny Jagiellonki i króla Szwecji Jana III. Gdy ten zmarł, tron po nim przejął Zygmunnt III. Jednak jako żarliwy katolik nie pasował do protestanckiego kraju i został zdetron izowany. Próby odzyskania tronu przez polskich Wazów staly się przyczyn ą wojen szweckich. Po Zygmuncie III na tronie polskim siadł jego syn Władysław IV Waza. Wcześniej tenże Władysław, przy wsparciu orężnym magnatów polskich został obrany carem rosyjskim. Jego ojciec, Zygmunt, który sam chciał być carem, tego wyboru nie zaakceptowal. Doszło więc do tego, że Władysław ze swoim wojskiem 22.października 1612 roku opuścili Kreml. Data ta jest dzisiaj świętem narodowym Rosji.
Ostatni z Wazów Jan Kazimierz po 20 latach panowania abdykował. Po nim obrano jednego z najbogatszych magnatów Michał Korybut Wiśniowiecki.
Najdłużej - 45 lat panował Zygmunt III Waza. Oprócz niego w XVII wieku rządziło jeszcze 5 władców elekcyjnych.
O udziale w elekcjach niektórych Rucińskich dowiedzieliśmy się z poprzedniego postu. Nie jest jednak wykluczone, że i w innych też byliśmy aktywni, tylko nikt jeszcze do tej pory tego nie nie odkrył albo nie publikował.
O kolejnym problemie, czyli wszelkiego rodzaju działaniom zbrojnym XVII wieku należałoby napisać i przeczytać co najmniej 12 grubych tomów. Jesteśmy przecież Rzecząpospolitą szlachecką i spory między sobą też potrafimy orężnie rozstrzygać. Zwłaszcza magnaci mają po temu odpowiednie siły i środki
Pod względem uszlachetnienia zajmujemy przecież pierwsze miejsce w Europie. U nas szlachta stanowi 10 % ludności, a na Mazowszu nawet 20. Dla porównania w Anglii szlachta stanowiła
tylko 3,7 %, a we Francji zaledwie 1 % ogółu ludności.
Z uwagi na to, że przez prawie całe stulecie przyszło nam wojować ze Szwedami to dowiedzmy ilu tych Szwedów było. Statystyki podają, że Szwecja razem z Finlandią i Norwegią miała aż 1,2 mln
ludności, a nas był tylko 7,5 miliona.
A czy byliśmy wtedy silni, zwarci i gotowi odeprzeć każdego wroga ?
Gdy w 1600 roku Szedzi zajęli Inflanty, nasi pod wodzą Zamoyskiego wyprawili się na Wołoszczyznę. Kilka lat później Stefan Potocki swoimi wojskami zamierzał opanować Mołdawię
by powiększyć swoje latyfundia. W 1645 roku tego samego próbują swoimi wojskami Michał Wiśniowiecki i Samuel Korecki. Też bezskutecznie. Natomiast rokoszanin Lubomirski swoimi wojskami w 1665 roku pod Częstochową, a w 1666 pod Mątwami pokonał wojska królewskie.
Dalej posłużę się tekstem Adama Zamoyskiego ze wstępu do pamiętnika Hieronima Radziwiłła. "Oznaką władzy i największym powodem do dumy było jego wojsko udzielne. Źródła historyczne nie są zgodne co do dokładnej liczby, ale szacuje się, że utrzymywał 6000 regularnego wojska, piechoty i jazdy, ...... także artylerię i oddział grandmuszkieterów. Prócz tego utrzymywał liczne oddziały kozaków i strzelców rozlokowane po wszystkich swych dobrach.
W zwierzchności nad swym wojskiem nie uznawał władzy królewskiej ani hetmańskiej."
Podobnie rzecz się miała i u innych magnatów, tylko w większym zakresie. Duma tych wojsk z pewnością była większa od armii królewskiej i też większa od tych Szwedów, którzy w liczbie
40.000 w 1655 zalali nas potopem.
Szło nam wtedy nie najlepiej, gdyż na ich stronę przeszedł nie tylko Radziejowski i Radziwiłł ale także jan Sobieski i inni magnaci.
Wreszcie, żeby optymistycznie zakończyć przypomnę kilka nazw z tamtego okresu; Kirchholm, Chocim, Oliwa, Beresteczko, Warszawa i oczywiście Częstochowa.
Tych, które nam chwały nie przyniosły nie będę wymieniał. Żeby nie psuć nastroju i żeby przypadkiem nie było na nas.