Zamieszczona wcześniej mapka, na której bez trudu odnajdziemy nasze Ruciany zapowiada, że nie o Rzymie czy Krymie, lecz o Rucianach będzie tym razem mowa. A posłużę się głównie informacjami zaczerpniętymi z dzieła Zbigniewa Wąsowskiego. „ Monografia parafii Rozbity Kamień „ Autor objaśnia, że nazwy takich miejscowości jak Dmochy, Paczuski czy Ruciany należą do kategorii nazw powstałych z przezwisk zbiorczych pierwotnych założycieli osady, przy czym powołuje się na pracę Aleksandra Jabłonowskiego
„ Polska w XVI wieku „ a w niej opis dóbr parafii Rozbity Kamień w 1580 r.
W naszym przypadku, jak zapewne pamiętamy były to Ruthy lub Ruty.
Czytając dalszy ciąg postu miejmy na uwadze to, że cały czas jesteśmy
częścią Litwy. Dokonana w 1529 roku przez Zygmunta Starego inkorporacja Mazowsza do Korony nas nie dotyczyła. Podobnie jak nie objęło nas dokonane
w 1569 roku, jeszcze przed Unią Lubelską przyłączenie do Korony Podlasia, Wołynia i Kijowszczyzny.
Wróćmy jednak na chwilę do mapy. Wiemy już, że w Rucianach są Rucińscy, ale przyjmijmy też do wiadomości, że na południu Stanach są Stańscy, w sąsiednich Dmochach Dmowscy, w Paczuskach Paczóscy, a w
Księżpolu Księżpolscy dawniej pisani Xieżopolscy i tak dalej.
W każdej z tych miejscowości, podobnie zresztą jak Rucianach dominowały rodziny jednego nazwiska i osoby takiego samego imienia. Więc, jak pisze Zbigniew Wąsowski, zachodziła potrzeba odróżnienia głębszego niż dawały to imię i nazwisko. Z czasem zaczęto używać imię ojca lub nawet obojga rodziców ale najpierw były to przydomki, które, tak jak nazwisko też się dziedziczyło,
Nazywane przez Tadeusz Krawczaka w książce „W szlacheckim zaścianku” drugim nazwiskiem. Autor Monografii odnotował w parafii Rozbity Kamień ponad 100 przydomków zapisanych głównie w księdze metrykalnej z lat 1631-1654.
Ot i mamy odpowiedź na pytanie zadane pod koniec poprzedniego bloga
„Co też jeszcze Historia ma dla nas w zanadrzu ? „ Ma przydomki.”
Najwięcej przydomków używali Dmowscy, bo ponad 50. Rucińscy też
mieli ich sporo a mianowicie takie jak: Belczyk, Biskup, Fronc, Garlak, Konopczak, Kurek, Maleszak, Nagórny, Ojczyc, Olexandrzyk, Piaseczny,
Pierzak, Pisklak, Podgórny, Popielach, Pustelak, Sknerzak, Śmieszek,
Wojewodzik, Zbrzeźny, Zoszak, Zygmuntowczyk, Zysko i Żyszko.
W sąsiedniej parafii Suchożebry za miedzą Rucian, co podaję za Bernardem Podniesińskim, kilku Rucińskich też posiadało ziemią. Proboszcz
parafii w księdze oddanych dziesięcin za rok 1696 zapisał nazwiska między
innymi Tomasz Ruciński-Piaseczny i Jan Ruciński-Pisklak. Natomiast w roku
1698 i w latach następnych, być może dla oszczędności inkaustu, ograniczał
się do skróconego zapisu bez nazwiska tylko Tomasz Piaseczny i Jan Pisklak.
W ten sposób przydomek oderwał się od nazwiska i zaczął funkcjonować
samodzielnie zamiast i funkcjonuje do dzisiaj. Przykładem na to niech będzie
chociażby cytowane wcześniej nazwisko Tomasza Jaszczołta. Otóż Jaszczołt
był to jeden z przydomków Dmowskich z Dmochów, podobnie jak nazwisko
znanej mi osobiście rodziny Duk było swego czasu przydomkiem Paczóskich
w Paczuskach.
Zbigniew Wąsowaki zauważa, że po opuszczeniu rodowej miejscowości
ustawały przesłanki do stosowania przydomków. Zdarzały się jednak od tej
zasady chlubne, bo w obrębie naszego nazwiska, wyjątki. Oto prof. Rymut
w opublikowanym, a nas dotyczącym zasobie bazy systemu PESEL podaje
jedną osobę w Krakowie o nazwisku Ruciński-Nagórny. Jest to ceniony
fotografik Jerzy Ruciński-Nagórny z Krakowa. Jest też znana mi osobiście,
choć w bazie PESEL nie zapisana Anna Rucińska-Nagórny, która w takiej
formie oficjalnie swoje nazwisko używa.
W warszawskiej bazie PESEL figuruje też nazwisko Ruciński-Zając. Choć
taki przydomek nie został przez Z. Wąsowskiego odnotowany, to być może
jest skrupulatnie pielęgnowaną pamiątką rodzinną.
Do tego miejsca była mowa o przykładach zastępowania nimi nazwisk.
Do kompletu trzeba by podać jeszcze przykłady zamiany nazw herbów na
Nazwiska. Nałęcz, Szeliga, Ciołek, Łada, Prus, Szyszko i jeszcze wiele
innych są nazwami herbów i jednocześnie nazwiskami. Także Ogończyk
jest nazwiskiem 63 osób w Polsce, z tego aż 15 w Częstochowie.
W mojej rodzinnej genealogii przypadek zamiany nazwy herbu na nazwisko
też miał miejsce. Otóż w Naguszewie na ziemi lubawskiej mieszkało wiele
rodzin o nazwisku Naguszewski. Przy pobieraniu dziesięciny proboszcz
zapewne w jakiś sposób poszczególne rodziny rozróżniał. Na to dowodów
jednak nie ma. W archiwum diecezjalnym w Pelplinie jest natomiast księga
wizytacji biskupich, a w niej zapis z wizytacji parafii Rumian w 1707 roku.
W raporcie z wizytacji przytoczono sporządzoną przez proboszcza listę ofiarodawców z Naguszewa na budowę nowego kościoła w Rumianie.
Na pierwszym miejscu figurował Jan Leliwa Naguszewski, następny był
Jan Naguszewski, kolejnemu Janowi dodano, że był synem Michała,
o innym napisano Jan Leliwa Naguszewski z Napierszczyzny, a jeszcze
innego opisano bez nazwiska Jan Leliwa. Z czasem w tej wiosce pozostali
tylko potomkowie tego ostatniego Jana. Córka jednego z nich w 1862 roku została teściową mojego pradziadka Adama Rucińskiego.
Obecnie nazwisko Leliwa nosi 218 osób, z tego 71 na ziemi lubawskiej.
Wróćmy jednak z ziemi lubawskiej na ziemię drohicką i do XVI wieku.
Tam też jest ciekawie. Po drodze według wskazówek Eugeniusza
Szczepaniaka zawartych w jego informacji genealogicznej o rodzie
Rucińskich trafiamy na Wojciecha Rucińskiego, który był najpierw
Miecznikiem ciechanowskim, a później pisarzem ziemskim. Był on
Ożeniony z Konstancyą Łączyńską, córką Woyciecha Łączńskiego
i Jadwigi Pokrzywnickiej. Mieli jednego syna i trzy córki.
Pamiętając, że choć w latach 1519-1521 stoczyliśmy ostatnie wojny
z Zakonem Krzyżackim, to na wschodzie co jakiś czas wybuchały jakieś
wojny z Moskwą, między innymi o inflanty.
Nic więc dziwnego, że Wielki Hetman Litewski wydał rozkaż odbycia
w 1567 roku popisu wojsk litewskich w Radoszkowicach koło Mińska
(obecnie Białoruś) Zbigniew Wąsowski w swym arcyciekawym dziele podaje, że z Rucian
na popisie stawili się: 1.Stanisław, syn Pawła z koniem i mieczem
2.Matys (Mateusz), syn Pawła z klaczą i kordem
3.Aleksy, syn Mikołaja wysłał swego syna Jana z koniem i mieczem 4.Zygmunt, syn Mikołaja z koniem i włócznią, w zbroi
5.Szczęsny, syn Pawła z klaczą i mieczem
6.Jan, syn Macieja wysłał swego syna z klaczą i włócznią
7.i 8. Piotr i Augustyn, synowie Marcina niepodzieleni (majątkiem)
z klaczą i mieczem w zbroi
9.Jan Żak, syn Stanisława wysłał syna Pawła z klaczą
10. Jan, syn Pawła wysłał syna Konstantego z klaczą i mieczem, w zbroi
11. Stanisław, syn Marcina z klaczą i mieczem, w zbroi 12. Michał, syn Jana wysłał syna z klaczą i mieczem, w zbroi
13. Jan, syn Andrzeja z klaczą i mieczem, w zbroi
14.Paweł, syn Marcina z klaczą i mieczem 15.Andrzej Dzieciuk, syn Macieja z klaczą i mieczem, w zbroi.
Jakże wiele informacji jest zawartych na tych kilkunastu linijkach,
Zwłaszcza, jeśli się je odniesie do innych miejscowości w parafii.
u nas nikt nie szedł pieszo, nikt też nie wyręczał się swym sługą.
W innych drużynach takie sytuacje się zdarzały. Żadna też drużyna nie
Miała tylu wojowników w zbroi co nasza. Przodowaliśmy także pod
względem ilości koni i mieczy.
Trzeba też to odnieść do majątku jaki posiadaliśmy. W 1580 roku podatek
łanowy płaciliśmy z 10 włók, a dziesięcinę do parafii z 8 włók i 40 morgów,
czyli tyle mieliśmy ziemi uprawnej, a reszta to był las.
A teraz popatrzmy na relacje cenowe. Dobry koń kosztował wówczas
26 – 30 grzywien, a zbroja 35 – 50 grzywien, miecz 24 – 40 groszy,
a kord 8 – 12 groszy. Krowa kosztowała tyle co 10 owiec lub 10 korców
żyta czyli 40 groszy, a 1 grzywna to 48 groszy. A więc wszystko jasne.
Na koniec ważna wiadomość dla chcących zajmować się genealogią
swych rodzin. Z Watykanu ostatnio donieśli, że zakończał się trwający
od 1545 do 1563 roku sobór biskupów w Trydencie. Zadekretował on
między innymi obowiązek rejestrowania w parafiach chrztów, ślubów
i zgonów. Będzie to wielkie ułatwienie dla wszystkich genealogów. U nas, to znaczy w parafii Rozbity Kamień wprowadzi się to
zapewne dopiero z początkiem XVII wieku. Zobaczymy.